Przemoc psychiczna lub fizyczna w związku jest bardziej powszechna, niż się wydaje. Szacuje się, że nawet co czwarta kobieta w ciągu swojego życia doświadcza przemocy w związku. Trudno określić, w jakim stopniu mężczyźni są ofiarami, ponieważ to dla wielu temat tabu, a i liczba niezgłoszonych przypadków jest tutaj większa.
Partnerstwo przechodzi przez różne fazy. Na początku wszystko wydaje się w porządku, wybuchy agresji ze strony partnera są wyjątkiem i wydają się być tłumaczone okolicznościami i stresem. Dominują przyjemności, a także czas, w którym partner zwykle reaguje pozytywnie. Może się również zdarzyć, że przemoc pojawia się dopiero po podjęciu ważnych kroków takich jak wspólne zamieszkanie lub zawarcie małżeństwa, urodzenie pierwszego dziecka lub powrót do pracy.
Przemoc fizyczna zwykle nie zdarza się codziennie. Sprawca potrafi powstrzymywać się od ataku podczas narastania napięcia, ale gdy stres w związku i innych obszarach życia jest za wysoki, dochodzi do jego eskalacji. Inaczej jest z przemocą psychiczną. Wówczas jej przejawy, nawet „subtelne” mogą pojawiać się codziennie. Po akcie tej najbardziej agresywnej przemocy pojawia się ulga, a sprawca „żałuje” swojego zachowania i obiecuje, że nigdy więcej tego nie powtórzy. Partner wierzy, ma nadzieję. Z biegiem czasu przerwy między wybuchami przemocy stają się coraz krótsze, a sprawca stara się usprawiedliwiać swoje zachowanie. Zawsze szuka nowych powodów, aby usprawiedliwić swój czyn. Tłumaczy to nieodpowiednimi reakcjami partnera, zarzuca prowokację, więc oboje wpadają w spiralę przemocy.
Oprócz zależności finansowych, kulturowych, religijnych i rodzinnych przywiązanie do sprawcy często tłumaczy się syndromem sztokholmskim, o którym pisałam wcześniej na blogu. Odnosi się do sytuacji, w której przemoc trwa długo i istnieje bliski kontakt między ofiarą a sprawcą. Toksyczna osoba sprawuje kontrolę nad życiem drugiego człowieka, manipuluje nim i włada jego wrażliwą stroną. Poszkodowany nie potrafi sam uwolnić się z tej toksycznej relacji, próbuje udobruchać napastnika i kieruje się bezwarunkowym poddaniem jego osobie. Cały czas tłumaczy i usprawiedliwia jego zachowania, szuka winy w sobie. Koalicja ze sprawcą służy ofierze jako nieświadoma strategia znoszenia męki.
Czemu – przeważnie kobieta to znosi?
Dlaczego tak trudno jej powiedzieć STOP?
Bo jest już tak wytresowana, że do głowy jej nie przyjdzie inna reakcja. Bo, mimo, że inni już to widzą i mówią, że musi to przerwać, ona uparcie w to brnie i myśli, że zmieni partnera. Bo głupio wierzy, że tak naprawdę on w środku jest dobry, tylko życie tak mu dało w kość, że inaczej nie umie. A tak naprawdę potrzebuje pomocy – jej pomocy.
I ona go uratuje.
Bo tak naprawdę on ją kocha.
A ona tak rozpaczliwie potrzebuje miłości.
Bo nigdzie indziej jej przecież nie znajdzie.
Bo przecież nie zasługuje.
Znacie ten stan???